piątek, 29 marca 2019

Gwiazdy Spadają Tylko o Północy - Rozdział 3


„Przyjaciele podobno nie mają przed sobą sekretów, ale czasem lepiej pominąć najbardziej istotną część historii."

~Gloria
Mężczyzna otworzył frontowe drzwi przed córką i żoną. Liv początkowo nie była pewna, czego ma wypatrywać, dopóki ojciec nie podał jej czarnego kluczyka.
– O matko – wydusiła, kiedy jej wzrok spoczął na małym niebieskim garbusie, zaparkowanym po drugiej stronie ulicy.
– Uznaliśmy z mamą, że samochód ci się przyda.
– Poza tym Oliver na swoje osiemnaste urodziny dostał motocykl, bo nie ma prawa jazdy, więc tobie należy się auto* – wyjaśniła jej matka.
– Dziękuję wam – zawołała podekscytowana Liv i uściskała rodziców.
– Jak raz nie muszę na ciebie czekać – odezwał się Levi, zatrzymując się przed ich domem.
Dziewczyna musiała przyznać, że chłopak prezentował się całkiem nieźle. Nie był ubrany zbyt elegancko, ale też nie był to ubiór codzienny. Miał na sobie białą koszulę, której rękawy były podwinięte, do tego czarne jeansy i tego samego koloru krawat bez wzorów.
– Nie moja wina, że zawsze przychodzisz pięć minut wcześniej – rzekła. – Ja jestem zawsze na czas.
– Możemy już iść? – westchnął Oliver, wymijając siostrę.
– Już idę – odparła Liv. – Jak wrócimy, to przetestuję mój samochód – dodała podekscytowana.
– Bawcie się dobrze – powiedział pan Hale i przytulił córkę.
Levi i Oliver przewrócili oczami. Zaskakujące było, jak pod pewnymi względami byli do siebie podobni – oboje nie lubili widoku beztroskiej i szczęśliwej rodziny. Mieli oni jednak całkiem odmienne powody, do których żaden z nich nie miał zamiaru się przyznawać.
Liv podeszła do chłopaków i triumfalnie spojrzała na swojego narzeczonego z góry. On jedynie prychnął i bez słowa ruszył w stronę domu państwa Knight. Dziewczyna ruszyła za nim, dumna z tego, że była w stanie go zdenerwować. Szybko go dogoniła i uśmiechnęła się z wyższością.
– Idziesz na tych szpilkach jak nowo narodzona żyrafa – Levi szybko ostudził jej zapał.
– Jakbyś wiedział, jak się chodzi na szpilkach – mruknęła.
– Widziałem dziewczyny, które na szpilkach chodzą seksownie, zamiast stawiać nogi w losowych miejscach.
– Wasze kłótnie stają się już nudne – rzucił poirytowany Oliver idący za nimi.
Wszyscy troje umilkli. Oliverowi ta cisza nie przeszkadzała, ponieważ ją lubił i wolał unikać jakichś głupich i nic nieznaczących dyskusji. Liv i Levi czuli się dziwnie. Obydwoje potrafili się tylko kłócić, znalezienie zwyczajnego tematu do rozmowy tylko we dwoje było dla nich czymś niespotykanym. Byli pewni, że nie ma kwestii, w której byliby zgodni.
Po kilku minutach cała trójka stała przed domem Glorii i Gilberta. Był to niewielki dwupiętrowy budynek ze ślicznym ogródkiem, którym pieczołowicie zajmowała się pani Knight. Oliver poprawił swój krawat i zapukał do drzwi.
Otworzyła im Gloria, ubrana w prostą sukienkę na ramiączkach, granatową w groszki. Włosy związała w elegancki kok, a jej smukłą szyję podkreślały długie, srebrne kolczyki.
– Hej – przywitała ich. – Wejdźcie.
Cała trójka weszła do domu państwa Knight. Liv lubiła to miejsce; wystrój mieszkania łączył elegancję i domowe ciepło. Salon był jasny i przestronny, na tle kremowych ścian wyróżniały się mahoniowe meble i ciemna skórzana kanapa. Pomieszczenie ozdobione było bibelotami, lampkami i wieloma pamiątkami z rodzinnych wycieczek. Jednak największą uwagę przykuwał śliczny murowany kominek, nad którym znajdowały się rodzinne zdjęcia.
– Miło was widzieć – przywitał gości tata Glorii i Gilberta.
Z kuchni wyłoniła się kobieta ubrana w elegancką, czarną sukienkę, podkreślającą szczupłą talię. Kręcone blond włosy opadały na ramiona, okalając jej szczupłą twarz. Liv uważała panią Knight za naprawdę ładną osobę o niepowtarzalnym wyglądzie. Wyjątkowości nadawały jej oczy: lewe było złote, tak jak tęczówki jej ukochanego Gilberta, a prawe fiołkowe. Matka Glorii zawsze dbała o swój wygląd. Nic dziwnego –, w końcu jako dziennikarka musiała dobrze się prezentować.
– Usiądźcie – powiedziała miło kobieta.
Liv, nie czekając na resztę, usiadła do stołu, po chwili miejsce po jej lewej stronie zajął Levi. Nawet wśród tak miłych ludzi nie potrafił się uśmiechnąć, na jego twarzy wciąż gościła obojętność. Gloria była naprawdę szczęśliwa, mogąc przebywać razem z Levim, co wprawiało w zakłopotanie Olivera, który chciał zrobić wrażenie na swojej narzeczonej. Po prawej strony Olivii usiadł Gilbert, ubrany w elegancką czarną koszulę.
– Skoro czekamy na jeszcze jednego gościa, to może napijecie się wina? – zapytał pan Knight, sięgając po butelkę trunku.
– Conrad! – oburzyła się pani Knight.
– Daj spokój, Alice, wszyscy są już pełnoletni. – Mężczyzna, nie czekając na odpowiedź żony, zaczął nalewać alkohol do ich kieliszków.
– Ale nie wolno im jeszcze spożywać alkoholu, kochanie** – upomniała go kobieta.
– Lampka wina nikomu nie zaszkodziła.
– Na kogo jeszcze czekamy? – zapytał Levi.
– Na Holly – odparła Gloria. – Mama uznała, że skoro spotykamy się w takim rodzinnym gronie, to ona też powinna przyjść.
Liv skrzywiła się, słysząc imię nielubianej koleżanki. Jeszcze tylko tej durnej Moss tu brakowało. Faktycznie byli jedną wielką rodziną, zapewne za jakieś dziesięć lat będą razem spędzać wigilię, a ich grono powiększy się o rodziców Olivii i Olivera, mamę Holly i wujka Leviego. Wszyscy byli ze sobą jakoś połączeni. Dziewczyna wzięła kieliszek do ręki i upiła spory łyk wina, co spotkało się z dezaprobatą ze strony jej narzeczonego. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi.
– To pewnie Holly, pójdę otworzyć – powiedziała pani domu.
Olivia spojrzała na ojca Glorii i Gilberta. Nie był on zbyt urodziwym mężczyzną, może w młodości był przystojniejszy. To po nim Gloria odziedziczyła proste brązowe włosy, niebieskie oczy, które u niej miały odcień morza, i wyjątkowo szczupłą sylwetkę. Jej ukochany natomiast nie był podobny do ojca; jedyne, co po nim odziedziczył, to ciemne włosy. Większość cech wizualnych przejął po matce.
Do pokoju zaraz za panią Knight weszła Holly, ubrana w uroczą sukienkę w kolorze pudrowego różu, bez ramiączek, sięgającą jej do połowy uda. Moss wyglądała jak jedna z tych złych dziewczyn w serialu, jednak doskonale potrafiła to wykorzystać. Kiedyś była naprawdę miłą i uczynną nastolatką, która lubiła pomagać innym, niestety, kiedy poszła do liceum, wszyscy uznali, że jest wredna i głupia . Początkowo Holly walczyła ze stereotypami, ale ostatecznie stwierdziła, że skoro wszyscy w niej widzą złą osobę, da im to, czego chcą, i właśnie taka zostanie.
– Dzień dobry – przywitała się, uśmiechając wesoło.
– Dzień dobry, Holly – przywitał ją Conrad – siadaj.
Gilbert uśmiechnął się do dziewczyny i wstał, aby odsunąć jej krzesło. Ten widok sprawił, że Liv zrobiło się gorąco. Jeszcze bardziej się zdenerwowała, kiedy zauważyła, jak uważnie Levi przygląda się smukłej sylwetce znajomej. Olivia spojrzała na niego morderczo i kopnęła go w kostkę. Chłopak zerknął na nią, nie wiedząc, o co jej chodzi, kiedy jednak wymownie zerknęła na Holly, Levi przewrócił oczami i utkwił wzrok w zdjęciach znajdujących się nad kominkiem.
Może i się nie lubili, ale skoro ma być jej przyszłym mężem, to mógłby się chociaż nie oglądać za innymi kobietami.
Do salonu weszła Alice, niosąc pięknie pachnącą pieczeń z indyka. Postawiła ją na środku stołu i zajęła swoje miejsce. Pan Knight zajął się krojeniem dania głównego. Przy stole toczyła się luźna rozmowa, ale Liv całkowicie straciła nastrój. Miała nadzieję, że Gilbert powie jej chociażby komplement, a on nie odrywał wzroku od Holly. Dziewczyna utkwiła wzrok w zdjęciach znajdujących się nad kominkiem. Oczywiście widziała je wiele razy, nawet była na jednym z nich razem z Glorią. Tym razem jedna z fotografii przykuła jej uwagę. Była pewna, że nie widziała jej wcześniej.
Na zdjęciu znajdowały się dwie małe dziewczynki, które wyglądały na około trzy lata. Obydwie leżały na dużym łóżku, patrząc prosto w obiektyw i pijąc mleko z butelek ze smoczkiem. Dzieci były ubrane w takie same niebieskie, tiulowe sukienki i białe rajstopy. W dziewczynce po lewej Liv rozpoznała Glorię, ta znajdująca się po prawej była do niej bardzo podobna. Miały identyczne rysy twarzy i duże oczy. Jej ciemne, kasztanowe loki nie odbiegały zbytnio barwą od włosów drugiego dziecka. Liv jednak najbardziej zwróciła uwagę na oczy dziewczynki. Prawe było identyczne, jak u Glorii, a lewe miało fiołkową barwę.
Olivia uporczywie wpatrywała się w zdjęcie, próbując rozgryźć, co tak naprawdę zobaczyła. Jej przyjaciółka nigdy nie wspominała, że ma jakąś kuzynkę w jej wieku, która jest do nie tak podobna. Poza tym, czy coś takiego byłoby możliwe?
– Na co się tak patrzysz? – mruknął Levi, trącając dziewczynę łokciem.
– Nic takiego – odparła szybko.
Chłopak spojrzał tam, gdzie ona przed chwilą. Najpierw wyglądał na zaskoczonego, jednak kilka sekund później był wyraźnie wściekły.
– Kochani, czemu się tak przyglądacie? – zapytała uprzejmie pani Knight.
– Kim jest... – zaczęła Liv.
– Niczemu – odparł twardo Levi, wbijając w nią chłodne spojrzenie.
Alice odwróciła się w stronę kominka. Kiedy dostrzegła zdjęcie, z jej twarzy zniknął uśmiech. Conrad, widząc nagłą powagę żony, położył dłoń na jej ramieniu, chcąc podnieść ją na duchu, jednak niewiele to dało.
– Gloria, mieliśmy wręczyć Liv prezent – przypomniał siostrze Gilbert.
– Racja – odparła dziewczyna – jest w moim pokoju, chodźcie.
Cała piątka udała się za dziewczyną do jej sypialni. Liv nie wiedziała, po co idą tam wszyscy, i to tak nagle, ale wolała nie pytać. Pokój Glorii nie był zbyt duży i jego główną część stanowiła antresola, pod którą znajdowało się małe biurko i szeroka półka. Pod ścianą stało kilka brązowych szafek wypełnionych ubraniami i książkami, jednak najbardziej w jej sypialni podobała się Liv ładna, złota toaletka z ogromnym lustrem ozdobionym żaróweczkami i mnóstwem szufladek na kosmetyki.
– To dla ciebie – powiedziała Gloria, podając Liv sporych rozmiarów pudełko w kwiatki, przewiązane różową wstążką. – To właściwie prezent od nas wszystkich. Złożyliśmy się, nawet Holly.
Holly na te słowa jedynie przewróciła oczami. Normalnie rzuciłaby jakąś obraźliwą uwagę, ale w obecności Gilberta zawsze była w stanie ugryźć się w język.
Olivia natychmiast zabrała się za rozpakowywanie prezentu. W pudełku znajdowało się inne pudełko, które było drewniane i płaskie, na nim leżała butelka słodkiego, różowego wina i osiemnaście czekolad. Dziewczyna odłożyła trunek i słodkości i otworzyła drugie tajemnicze opakowanie. W środku znajdowały się kredki w każdym możliwym kolorze, ułożone na trzech poziomach, które otwierały się wraz z otwieraniem opakowania.
– Musiało was to sporo kosztować – powiedziała, zdziwiona tym, jak bardzo postarali się jej przyjaciele.
– No wiesz, jest nas pięcioro, nie było tak trudno uzbierać na twój prezent – odparł Gilbert – poza tym na pewno zrobisz z tych kredek świetny użytek.
– Nie wiem, jak mam wam dziękować, tyle czasu prosiłam o nie rodziców, a oni wciąż wymyślali nowe powody, żeby mi ich nie kupić.
– Wiemy, Oliver nam powiedział – odparł oschle Levi.
– Chcę dostać pierwszy rysunek, jaki nimi wykonasz – zażądała Gloria.
– Oczywiście, oprawię ci go nawet w ramkę – zaśmiała się.
Liv odłożyła prezenty do pudełka i wszyscy udali się do salonu. Dziewczyna jako pierwsza tam dotarła, ale kiedy zobaczyła zapłakaną panią domu w ramionach męża, zatrzymała się.
– Kochanie, nie trać nadziei – mężczyzna pocieszał żonę.
– Jak mam w to nadal wierzyć? Dzisiaj mija dziesięć lat – szlochała kobieta. – Dziesięć cholernych lat... Moja córeczka, moja kochana córeczka.
– Liv, dlaczego stoisz w drzwiach? — zapytał poirytowany Levi.
Kiedy chłopak zobaczył co dzieje się w salonie, chwycił dziewczynę za łokieć i pociągnął w głąb korytarza. Gloria, zauważając płaczącą matkę, wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z bratem i obydwoje weszli do pokoju. Oliver i Holly nie wiedzieli, co się działo, ale obydwoje byli pewni, że lepiej będzie się nie wtrącać.
Levi zmusił swoją narzeczoną, nie zważając na jej ciche protesty i przekleństwa, aby weszła z nim do pokoju Glorii. Natychmiast zamknął za nimi drzwi.
– Co to ma do cholery znaczyć? – zapytała dziewczyna. – To jest jakiś żart?
– A czy widzisz, żeby ktoś się śmiał? – odparł twardo. – A teraz posłuchaj uważnie: wyjdziesz za chwile razem ze mną i nie będziesz zadawać zbędnych pytań.
– Nie masz prawa mnie do tego zmusić – powiedziała, oburzona. – Mam prawo wiedzieć, co się dzieje, a to wszystko jest jakieś nielogiczne!
Liv nie potrafiła jasno myśleć. Oczywiście wszystko to układało się w pewną logiczną całość, ale nie potrafiła przyswoić tego w tym momencie, to było zbyt nierealne.
– Zrób to dla wszystkich i raz mnie posłuchaj. To ich prywatna sprawa, jeżeli będą chcieli, to sami ci wszystko wyjaśnią.
– Ty coś wiesz, prawda?
Na te słowa Levi wbił wzrok w nieokreślony punkt za nią i przeczesał włosy palcami.
– Zaufaj mi.
Właściwie to nie miała powodów, żeby mu ufać. Z drugiej strony nie miała ich też, żeby tego nie robić. Nie miała siły na kłótnie, wiec postanowiła go posłuchać, potrzebowała chwili, aby przyswoić wszystko, co zdarzyło się na tej kolacji.
– Dobrze – zgodziła się, zrezygnowana.
Chłopak otworzył przed nią drzwi, aby udali się do salonu. Sytuacja już wróciła do normy i wszyscy siedzieli przy stole. Pani Knight już nie płakała, ale miała zaczerwienione oczy i opuchnięte powieki.
– My już pójdziemy – oświadczył Levi.
– Nie zostaniecie na deserze? – zapytała kobieta, patrząc na nich smutno.
– Z chęcią, ale przygotowałem dla Liv niespodziankę, a nie chcę zbyt późno odstawiać jej do domu – odparł uprzejmie.
– To takie urocze – przyznała Alice. – W takim razie, nie będę was zatrzymywać.
Gloria spojrzała na swoją przyjaciółkę z wyrzutem. Wiedziała, że Liv nie jest niczemu winna, przecież to system wybrał Leviego na jej narzeczonego. Mimo to czuła się zdradzona – ona chciała być na miejscu przyjaciółki, ale nic nie mogła na to poradzić.
Po chwili Liv i Levi opuścili dom państwa Knight. Chłopak niósł prezent swojej narzeczonej, nie miał zamiaru dawać jej powodów do jakichś uwag, zwłaszcza że pudło nie było dla niego ciężkie. Szli w milczeniu, pogrążeni w zadumie. Dziewczyna wciąż kontemplowała nad zdjęciem, które zobaczyła tego wieczoru. Czuła, że tej nocy nie zaśnie, po jej głowie krążyło zbyt wiele myśli.
Kilka minut później dotarli do domu Olivii. Levi oddał dziewczynie jej prezent.
– Dzięki – powiedziała Liv, odbierając od niego pudełko. – Do jutra.
– Zaczekaj – zatrzymał ją chłopak – mam coś dla ciebie. – To mówiąc, wyciągnął z kieszeni niewielkie satynowe pudełko i położył je na opakowaniu trzymanym przez jego narzeczoną.
– Dziękuję – odparła, zaskoczona, nie spodziewała się, że dostanie od Leviego prezent.
– Do jutra. – Chłopak nie czekając na jej odpowiedź, skierował się w stronę swojego domu.
Olivia odprowadziła go wzrokiem, a kiedy zniknął z jej pola widzenia, weszła do mieszkania.
– Szybko wróciłaś – stwierdziła jej matka, kiedy zobaczyła córkę w salonie.
Rodzice dziewczyny siedzieli na kanapie, popijając białe wino i oglądając film w telewizji, którzy widzieli już chyba z milion razy.
– Źle się poczułam – skłamała. – Levi mnie odprowadził, Oliver wróci później.
– Idź do siebie, zrobię dla ciebie herbatę.
– Nie – odparła – to wasz wieczór, sama sobie poradzę.
Dziewczyna udała się do swojego pokoju. Położyła prezent na łóżku i zdjęła niewygodne szpilki. Udała się do garderoby i odstawiła buty na miejsce. Wróciła do siebie, zdjęła sukienkę i założyła wygodną piżamę, składającą się z różowego T-shirtu i luźnych spodni. Szybko zmyła makijaż i poszła do kuchni, aby przygotować sobie malinową herbatę.
Po kilku minutach siedziała przy biurku w swojej sypialni z ciepłym napojem w ulubionym kubku z kotem, rysownikiem, zestawem ołówków i nowymi kredkami. Po głowie krążyło jej tyle myśli, a rysowanie zawsze ją uspokajało. Zanim zabrała się za tworzenie, sięgnęła po prezent od Leviego. Zazwyczaj, gdy miała urodziny, dokładał sporą sumę do podarunku, który wybrała dla niej Gloria, pewnie i tym razem sam zapłacił połowę, nigdy nie dostała prezentu tylko od niego. Otworzyła pudełeczko i ujrzała wewnątrz śliczny srebrny pierścionek z niewielkim ametystem. Dziewczyna zdziwiła się. Zawsze marzyła, żeby dostać pierścionek od chłopaka, miała nadzieję, że będzie to Gilbert, ale naprawdę schlebiało jej, że Levi wiedział, że lubi ametysty.
Założyła pierścionek i przyjrzała mu się. Był naprawdę ładny, jednak dziwne było dla niej noszenie biżuterii, która nie ma wartości sentymentalnej zwłaszcza, że dostała ją od chłopaka, więc natychmiast go zdjęła i odłożyła do pudełka.
Liv zabrała się za rysowanie. Naszkicowała na kartce zarys kobiecej sylwetki. Wciąż myślała o dziewczynce ze zdjęcia, jak mogła teraz wyglądać? Na pewno miała rysy twarzy podobne do Glorii, resztę musiała wymyślić. Kręcone włosy do ramion, duże oczy z tęczówkami w dwóch różnych kolorach, wyjątkowo szczupła sylwetka. Mogła wyglądać właśnie tak, mogła się stanowczo różnić od tej wizji, jedno było pewne, tajemnicza dziewczyna była siostrą bliźniaczką jej najlepszej przyjaciółki.
Bliźniaczką, która powinna zginąć zaraz po narodzinach. 



* W Stanach Zjednoczonych prawo jazdy można zdawać w wieku szesnastu lat, ale pełnoletność uzyskuje się po ukończeniu osiemnastego roku życia
** W USA legalnie można spożywać alkohol po dwudziestym-pierwszym roku życia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia