piątek, 29 marca 2019

Gwiazdy Spadają Tylko o Północy - Rozdział 2


„Rodzina jest naprawdę ważna, w końcu to jedyni ludzie, którzy zostaną ze mną do samego końca."
~ Liv
Liv już od godziny siedziała w łazience, doprowadzając tym do szału Olivera, który od jakiegoś czasu czekał, aż będzie mógł wziąć prysznic. Dziewczyny to jednak nie obchodziło – przecież dzisiaj mieli iść do Gilberta, to znaczy do państwa Knight. Sama kąpiel zajęła jej trzydzieści minut, teraz próbowała ładnie się pomalować. Co chwila zmywała makijaż i nakładała go od nowa. W końcu zdecydowała się na srebrny, metaliczny eyeliner i zrobiła nim kreski, które na szczęście wyszły jej za pierwszym razem, delikatną różową szminkę i odrobinę różu, aby nadać swojej twarzy trochę świeżości.

– Liv, wyłaź z łazienki, ile można się do cholery myć?! – zawołał jej brat, waląc w drzwi pięścią.

– Oliverze Hale, wyrażaj się – skarciła go matka, wchodząc po schodach prowadzących na piętro.

– Przepraszam – mruknął niewyraźnie i po chwili udał się do swojego pokoju.

– Kochanie. – Kobieta zapukała do drzwi łazienki. – Może wyjdź już i nie denerwuj brata, on też chce dobrze wyglądać na kolacji u państwa Knight. Przecież wiesz, że będzie tam Gloria... – dodała ciszej.

– Mamo! – zawołała Liv, wychodząc z łazienki.

– Pięknie wyglądasz – powiedziała pani Hale, obejmując córkę. – Levi będzie zachwycony.

– Oczywiście – odparła, udając, że szykuje się dla swojego narzeczonego. – Pójdę się przebrać.

To mówiąc, dziewczyna wyminęła matkę i weszła do swojego pokoju. Lubiła to miejsce, chyba tylko tutaj mogła naprawdę być sobą. To był jej azyl; przechodził oczywiście wiele remontów, ale zawsze był dla niej idealny, począwszy od czasów, gdy ściany były w kolorze pudrowego różu, a kończąc na jego aktualnym stanie, w którym dziewczęca kolorystyka został zastąpiony przez szarość. Pokój był przestronny i dobrze oświetlony przez dwa okna. Naprzeciwko drzwi stało duże, dwuosobowe łóżko, przykryte czarną narzutą, na której leżało mnóstwo puchatych poduszek, kolekcjonowanych przez dziewczynę od początku gimnazjum. Naprzeciwko łóżka stała biała komoda razem z okrągłym lusterkiem, niewielkim stojaczkiem na biżuterię i dużą ozdobną szkatułką, którą dostała od mamy na poprzednie urodziny. Biurko znajdowało się pod oknem i również było białe; leżało na nim pełno książek, bloków rysunkowych i kredek, których jeszcze nie zdążyła odłożyć na miejsce, i niewielki laptop. Sporych rozmiarów biała szafka wypełniona książkami, zeszytami i płytami różniła się trochę stylem od innych mebli, ale nie przeszkadzało jej to – najważniejsze, że pasowała kolorystycznie. Ten mebel jako jedyny nie należał do kompletu i pierwotnie był jasnobrązowy, ale jej tata specjalnie go dla niej przemalował. Na parapecie stały kwiaty w różnokolorowych doniczkach; był wśród nich fiołek, którego dostała od Glorii na imieniny, i wrzosy, które mama wręczyła jej dziś rano. Nad łóżkiem wisiały ramki ze zdjęciami. Na jednym z nich byli Liv i Oliver, kiedy mieli pięć lat i po raz pierwszy pływali w dmuchanym basenie. W kolejnej ramce znajdowało się zdjęcie rodzinne podczas wypadu do zoo. Oczywiście mieściły się tam nie tylko fotografie członków rodziny. Jedno ze zdjęć powstało dość niedawno – było to zdjęcie Liv, Glorii, Gilberta, Leviego i Olivera, które zrobili podczas imprezy urodzinowej Glorii.

Dziewczyna spojrzała na ubranie leżące na jej łóżku. Była to czarna, gładka, rozkloszowana sukienka z dekoltem w kształcie serca i tiulową górą, imitującą koszulę z krótkim rękawem.

Dla Leviego... – pomyślała. – Lepiej dla ciebie, mamo, żebyś nadal w to wierzyła.

Olivia nie była w stanie zwierzyć się mamie z problemów sercowych. Nie chodziło o to, że jej nie ufała, po prostu doskonale wiedziała, jak zareaguje. Jej mama, tak jak każdy w społeczeństwie, była zmuszona poślubić wyznaczoną jej przez system osobę i tak jak jej córka, była do tego sceptycznie nastawiona, ale po ślubie pokochała swojego męża, polubiła swoją pracę i myślała, że z jej córką będzie tak samo. Liv nie chciała marnować czasu swojego i swojej rodzicielki, była pewna, że jeżeli tylko zacznie rozmowę na temat rozterek, od razu zostaną one wyśmiane i zbagatelizowane.

Szybko włożyła sukienkę, którą wygładziła na ciele, aby się nie pogniotła. Z szuflady wyciągnęła cienkie, czarne rajstopy i obejrzała je dokładnie, aby sprawdzić, czy nie mają żadnych dziur. Ku jej rozpaczy miały: oczko ciągnęło się od pięty, aż do połowy łydki. Gdyby miała długie buty, to nie byłoby problemu, ale jeżeli zakładała szpilki, to musiała znaleźć co innego. Olivia niestety nie znalazła żadnej pary, która nadałaby się do noszenia. Cholera, jeszcze niedawno miała pełno rajstop, a teraz nie miała ani jednych !

Wybiegła z pokoju i udała się do garderoby swojej mamy. Pani Hale miała naprawdę dużo ubrań, choć nosiła tylko niewielką część z nich. Połowa już zdecydowanie była na nią za ciasna, ponieważ po urodzeniu córki nie pozbyła się lekkiej nadwagi, którą nabyła podczas ciąży. Ojciec Olivii wiele razy powtarzał żonie, że powinna się pozbyć zbędnej odzieży, ale kobieta zawsze odpowiadała, że wkrótce będzie ona pasowała na jej córkę.

Liv otworzyła szufladę, w której znajdowały się rajstopy, wyciągnęła z niej jedną parę i szybko ją założyła. Opuściła pomieszczenie i udała się do kuchni, gdzie jej mama przygotowywała kolację.

Kobieta stała przy kuchennym blacie, krojąc pomidory do sałatki na dzisiejszy posiłek sam na sam z mężem. Ani Olivia, ani Oliver nie byli podobni do rodzicielki. Lenore Hale była niewysoką osóbką z lekką nadwagą. Jej włosy sięgały do brody i były ogniście rude, a oczy duże i niebieskie.

– Pięknie wyglądasz – powiedziała pani Hale, odwracając się w stronę córki.

– Dzięki – odparła i uśmiechnęła się. – Mogę pożyczyć twoje czarne szpilki?

– Liv, już jesteś wyższa od Leviego, będzie to źle wyglądać, jeżeli urośniesz o następne dziesięć centymetrów – zwróciła jej uwagę kobieta.

– Levi lubi wyższe od siebie dziewczyny – skłamała. Tak naprawdę doskonale wiedziała, że chłopak będzie niezadowolony, ale obraził ją dzisiaj, więc miała zamiar zrobić mu na złość.

– Więc je weź, powinny być w szafce w korytarzu.

– Dziękuję. – To mówiąc, czym prędzej udała się po obuwie. Levi miał przyjść lada chwila – umówiła się z nim, że on, Liv i Oliver razem udadzą się do państwa Knight.

Olivia wyciągnęła śliczną parę czarnych szpilek. Wiedziała, że będzie w nich wyglądać zabójczo.

– Gdzie tym razem wybiera się solenizantka? – usłyszała za sobą męski głos.

– Tam, gdzie zwykle, tato. – Odwróciła się do niego przodem i uśmiechnęła.

Ona i jej brat byli naprawdę podobni do ojca. Tak samo jak on mieli proste włosy w kolorze popielatego brązu, byli szczupli i wysocy. Olivia zazdrościła ojcu jego jasnych, szarych oczu, które zmieniały kolor w zależności od oświetlenia i w których podobno niegdyś zakochiwało się mnóstwo ślicznych dziewczyn.

– Jak tam w pracy? – zapytała.

– Jak zwykle dużo roboty, w Lapis-lazuli zdarza się, że nie starcza czasu na zjedzenie drugiego śniadania — odpowiedział. – Ale zostawmy teraz pracę, bo przecież moja córeczka kończy osiemnaście lat tylko raz w życiu. Mam dla ciebie prezent.

– Chyba mamy – skorygowała go matka Liv, opierając się o framugę drzwi do korytarza.

– Tak, tak, to prezent ode mnie i od mamy – poprawił się mężczyzna.

– Długo będziecie tu dyskutować? Levi pewnie zaraz przyjdzie, więc się streszczajcie – mruknął Oliver, wchodząc do pomieszczenia.

– Zastanawiam się, po kim ty jesteś taki mrukliwy – westchnęła Lenore. – Ja i twój ojciec byliśmy bardzo rozrywkowi i mniej humorzaści.

– Jak zawsze jesteś kochana, mamo – odparł chłopak i udał się do salonu.

Oliver zdecydowanie wyróżniał się nie tylko w szkole, ale i we własnym domu. Jego rodzice byli towarzyskimi ludźmi, mieli dużo znajomych, a niektórych znali jeszcze nawet z liceum. Liv była otwarta na nowe znajomości. Od kiedy pamiętała, to ona poznawała go z ludźmi, Oliver wolał trzymać się z daleka i jedynie obserwować.

Olivia spojrzała smutno na brata. Kochała go, ale nie wiedziała, co zrobić, aby był bardziej otwarty. Każda kolejna prośba kończyła się tak samo, nie zależnie od tego, ile Oliver miał lat.

– Może chodź obejrzeć swój prezent – powiedział pan Hale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia